niedziela, 15 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ XI - VALUE

"O Jezu..", mruknęła Martha,"gdzie ja jestem ?" Usiadła. Otworzyła buzie. Nagle zaczęła piszczeć. Wszystko zaczęła dotykać. Zbiegła na dół i pobiegła do mamy, która obierała ziemniaki w kuchni. Zaczęła skakać wokół niej czekając aż zostawi obieraczkę. Gdy jej mama wstała odkładając obieraczkę, nie mogła oddychać. Martha tak mocno ją przytuliła że nie mogła złapać powietrza. "Dziękuję ci mamo, dziękuje !" Krzyczała na cały dom. "Ten pokój jest piękny" Pobiegła jeszcze raz na górę by podziwiał swój pokój. Jeszcze brakuje parę rzeczy. Ale te kolory i reszta. Lecz jedna rzecz została. Lustro. Martha spojrzała się w nim."To lustro jest piękne", powiedziała sama do siebie. Poprawiła włosy i zamknęła oczy. Wzięła głęboki wdech i otworzyła szafę która stała obok. "Teraz albo nigdy", powiedziała stanowczo, "muszę powiedzieć mu co czuje". Złapała za telefon i akurat zadzwonił telefon. Jest ! To był Matthew. Martha'y serce waliło. Szybko odebrała.
- Cześć Matthew.
- Martha, musimy pogadać. To pilne.
- Jasne, to chodźmy do tej nowej kafejki koło ciebie, dobrze ?
- Ok, to bądź tam za 30min.
Martha się rozłączyła. Kurcze, ale w co miała się ubrać w dniu takim jak ten. Chciała mu wyznać miłość, nie mogła tego zawalić. Przez następne 20 min. Się ubierała, czesała i malowała. Dobry czas jak na nią. Do Mat'a szło się dokładnie 7min. Zna drogę na pamięć. Cały czas miała w głowie tekst który miała mu wyznać. Ale dręczyło ją, dlaczego chciał się z nią spotkać.






Tak była ubrana Martha -> KLIK

ROZDZIAŁ X - SHAME

" Mati, wiesz że nie musisz tego robić ", powiedziała Martha otwierając drzwi. Chłopak się zaśmiał. Weszli. Na dole było bardzo czysto. Dziewczyna była załamana. Myślała że już skończyli i że się spóźniła. Weszła do kuchni by sprawdzić czy ktoś tam jest. Matthew został przy drzwiach. Całkiem o nim zapomniała. Była strasznie roztrzepana. Nagle wyległ się krzyk z góry. Chłopak gdy to usłyszał, natychmiast pobiegł za głosem. Martha dopiero po krótkim czasie zorientowała się że coś jest nie tak. Pobiegła na górę. Gdy weszła ujrzała Mat'a rozmawiającego z mamą. Podeszła i zapytała co się stało. "Twojej mamie prawie by spadło lustro na głowę, gdybym się tu nie pojawił w samom porę", odpowiedział uśmiechnięty chłopak. "Taak, gdyby nie Matthiew, bym miała rozbitą głowę, albo gorzej", dodała mama. Dziewczyna była przerażona. Czemu oni się śmiali ? Przecież to jest poważna sprawa. I gdzie jest Thomas ? Tak miała stracić swoją matkę ? Było za dużo pytań. Martha zeszła na dół. Zrobiła herbatę. Wyjęła kubek i włożyła saszetkę. Nagle usłyszała kroki. Zamknęła oczy i pomyślała o Matthiew. Chciała żeby ją przytulił. Odprężyła się. Odwróciła się. Nadal miała zamknięte oczy. Wysunęła ręce. Nagle usłyszała "Martha ?" Natychmiast otworzyła oczy. Stał tam Thomas. Martha była jak w transie. Nie odzywała się. Było jej wstyd. I to jeszcze Thomas, którego nie cierpi.