sobota, 17 listopada 2012

ROZDZIAŁ XVII - IT WILL BE OK !

- "Witam", szepnęła Martha. W pokoju siedział może rok lub dwa lata starszy chłopak.
- "Martha?", zapytał Philip. Martha kiwnęła głową z uśmiechem.
- "Przepraszam. Zapomniałem Ci powiedzieć że zarezerwowałem stolik w oddzielnym pokoju", wstał i odsunął dla niej krzesło chłopak. Martha usiadła dodając "dziękuję".
- "Oczywiście możemy wrócić z powrotem do tego tłumu ludzi jak by Ci tu coś nie pasowało.".
Martha rozejrzała się po pokoju.
- "Nie, nie. Wszystko jest ok. Więc Philip. Opowiedz, co Ci przyszło do głowy że mnie zawieźć do szpitala. W sumie to każdy inny kierowca by mnie tak tak zostawił", zapytała cała zawstydzona Martha.
- "No co miałem zrobić? Nie mogłem Cię tak zostawić. No ale i tak było warto.", odpowiedział Philip.
- "Co masz na myśli ?", podniosła brew.
- "No gdybym Cię nie "uratował" to bym nie miał okazji się z Tobą spotkać", dodał Philip bawiąc się łyżką, "A, zamówiłem dla nas po 'czekoladowej bombie', jesteś tu często ?"
Martha popatrzyła przez okno, "nie, znaczy byłam tu chyba dwa razy", powiedziała Martha.
- "Czy jest coś nie tak ?", spytał chłopak.
- "W sumie to.. w sumie to nic. Wszystko jest ok. Pójdę na chwilkę do toalety, dobrze?", odpowiedziała łapiąc za torbę. Chłopak kiwnął głową. Martha wstała i wyszła odgarniając swoje grube, ciężkie włosy z twarzy. Wybrała nr. do Rachel. Podłożyła telefon do ucha. Przytrzymała go ramieniem otwierając drzwi do toalety.
- Rachel ?
- No jak tam wam idzie, kochanie?
- Nie wiem. Ciągle myślę o Matt'cie. Nie mogę się wyluzować.
- A ładny chociaż ?
- No bardzo..
-  No widzisz? Zrelaksuj się. Daj mu się trochę uwieść. Będzie dobrze. Zapomnij o tym idiocie. Całe życie se zmarnujesz. Dobra skarbie. Muszę kończyć bo już mnie woła mój 'problem'.
Martha westchnęła i się rozłączyła. Spojrzała do lustra. Wyjęła swoje kosmetyki i poprawiła makijaż i włosy. Chuchnęła sobie w dłoń by sprawdzić czy ma świeży oddech. Kiwnęła głową, uśmiechnęła się do swojego odpicia i wyszła. Szła do Philipa bardzo pewnym i seksownym krokiem. Gdy nagle się zatrzymała. Puknęła się w czoło i ruszyła dalej normalnie. Uśmiechnęła się do niego i znów usiadła na swoje miejsce.
- "No, no. Te lody wyglądają bardzo smacznie"..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz